W portfelu wychowawcy świetlicy...

Zawsze, gdy chodzi o  podwyżki dla nauczycieli robi się szum w mediach. Naprawdę nie wiem dlaczego... Owszem jak podzielimy pensję przez liczbę godzin pracy nauczyciela (uwaga, wszyscy myślą, że to 18! W tym momencie nauczyciele mogą wybuchnąć śmiechem ;)), to rzeczywiście wychodzi niezła sumka. Tylko, że ja nie znam nikogo, kto pracowałby tylko te 18 na pełnym etacie, że o wychowawcach świetlicy nie wspomnę :) Dla niewtajemniczonych wychowawca świetlicy ma obowiązkowe 26 pełnych zegarowych godzin. Plus oczywiście inne bajery w stylu godzin karcianych, ale o tym innym razem. I proszę żadnych obliczeń nie prowadzić, bo spędzam w szkole więcej czasu niż te 28 godzin tygodniowo. 
Tak drodzy Państwo, nie czuję, żebym zarabiała za dużo. Zdecydowanie nie.
Pracę w świetlicy szkolnej rozpoczęłam we wrześniu 2007 roku. Na konto we wspomnianym miesiącu wpłynęło mi 887,25 zł. Nieźle co? Z czego za 200 zł kupiłam sobie ubrania do pracy, bo w mojej garderobie królowały wówczas sportowe ciuchy. A resztę dołożyłam do budżetu domowego. Ale szał! :)
W międzyczasie podwyżki były. Bardzo dziękuję, niezmiernie się cieszę i proszę o więcej ;) 

Teraz trochę matematyki. Piątkę z matury mam, więc powinno być bez błędu (pozdrawiam serdecznie mojego pana profesora z liceum :)).
Dla tych, którzy nie wiedzą, minimalne składki wynagrodzenia zasadniczego  dla nauczycieli z tytułem zawodowym magistra z  przygotowaniem pedagogicznym kreują się następująco:
• nauczyciel stażysta: 2 265 zł
nauczyciel kontraktowy: 2 331 zł
• nauczyciel mianowany: 2 647 zł
• nauczyciel dyplomowany: 3 109 zł

Nie dostaję dodatku funkcyjnego. A szkoda, bo czasem spędzam z dziećmi więcej czasu niż wychowawca. Ani dodatku wiejskiego, bo pracuję w mieście ;) Ani mieszkaniowego.
Otrzymuję natomiast dodatek za wysługę lat oraz dodatek motywacyjny, który mogę dostać tylko wtedy, jeśli spełnię pewne wymogi (każda szkoła ma swój system).
Wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe oraz doraźnych zastępstw generalnie mnie nie dotyczą. W świetlicy jesteśmy nieźle zahartowani ;) Pół szkoły choruje, a świetlica się trzyma, czyli nie mam za kogo posiedzieć dłużej :)
Jeśli zaś chodzi o nagrody i inne świadczenia wynikające ze stosunku pracy, to owszem zdarza się, że jestem doceniona i na konto wpływa Nagroda Dyrektora (hurra!). Jednak nie można tego wliczyć w budżet domowy jako coś stałego. 

Życiowe wybory doprowadziły mnie do sytuacji, w której odczułam, jak bardzo brakuje mi kilkaset! złotych w portfelu. 
Styczeń 2014 roku - na konto wpłynęło 1725,66 zł. Odejmujemy od tego:
opłatę za wynajęte mieszkanie 800 zł, 
rachunki  - woda, prąd, gaz 400 zł,
sieciówkę -  100 zł
abonament za telefon 90 zł (tak wiem wysoki, ale już zmieniłam ;))
Czyli na życie zostaje 335,66 zł. Wesoło nie jest...
Za Nagrodę Dyrektora, którą otrzymałam w listopadzie, kupiłam synowi nowe łóżko, a dla siebie sweter. Nie pamiętam, czy została jakaś reszta.

Na szczęście nie mieszkam już tam, gdzie mieszkałam. Moja sytuacja jest w tej chwili inna, a pensja ? Otrzymuję 80% wynagrodzenia, ponieważ jestem na urlopie rodzicielskim.

Godnie żyć to według mnie mieć swój własny kąt, nawet wynajęty, ale niedzielony ze studentami, znajomymi, takie miejsce, w którym jest ciepło i czysto. To mieć, co jeść, to możliwość kupienia sobie butów/odzieży, gdy coś się zniszczy, to nieposiadanie dylematów w stylu leki dla mnie czy kurtka dla dziecka. Udało mi się "przetrwać" te kilka miesięcy tylko dlatego, że miałam trochę oszczędności, na weekendy jeździłam do rodziców, znajomi czasem wpadali z siatką zakupów, od mamy dostałam zapas przetworów na zimę. W szkole jadłam zupy za 3 złote, nie kupowałam ubrań... 

Tak więc, aby godnie żyć nauczyciel musi:
• mieć "bogatego" męża/żonę/partnera/partnerkę,
• mieć na starcie już swoje mieszkanie bez kredytu,
• być utrzymywany przez rodzinę,
• pracować na półtora lub dwa etaty,
• dorabiać - korepetycje, półkolonie, kolonie, opieka nad dziećmi,
• odchudzać się nieustannie,
• w dzień pracować w szkole, a w nocy w Tesco 24h,
• dostać spadek nieobciążony kredytem,
• wygrać ekstra pensję w lotto...
No bo jak inaczej? Mieszkać z rodzicami, czy co?


I dlatego proszę tych, którzy mają coś do powiedzenia w sprawie podwyżek nauczycieli, że za dużo, że się nie należy itd., aby zastanowili się, czy w ogóle wiedzą, co mówią. Inteligentni ludzie nie powinni głupot opowiadać!
Z góry przepraszam tych, którzy poczuli się urażeni. Tych, którzy zarabiają mniej, a nie narzekają, nie strajkują i rzetelnie wypełniają swoje obowiązki. Zapewne każda grupa zawodowa chciałaby podwyżek. My nauczyciele - wychowawcy świetlicy też i stąd ten post. To nie jest tak, że nie doceniam tego, co mam. Doceniam, ale matematyka nie kłamie :)

Jak zwykle czekam na komentarze i maile na temat posta. Chętnie wysłucham Waszego zdania :)



Komentarze

  1. W pierwszej mojej pracy na samym początku pani kierownik zapytała mnie czy mam bogatego męża czy z bogatego domu jestem skoro zdecydowałam się na zawód nauczyciela:) Ani jedno ani drugie. Pracowałam w prywatnej placówce, 5 godzin dziennie (czyli niewiele mniej niż etat w świetlicy- nie licząc oczywiście właśnie tych godzin które dodatkowo poświęcam pracy i szkole) za połowę mniejszą pensję nauczyciela kontraktowego... po dwóch kierunkach studiów. Tak że doceniam wszystko!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Brutto wychodzi 2265 to jakos dziwnie mało na reke dostajesz jak tylko 800 cos zł czy jak to liczysz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wrześniu 2007 roku otrzymałam na konto 887 zł (byłam wtedy nauczycielem stażystą). Natomiast w styczniu 2014 roku dostałam na rękę 1725,66 zł.

      Usuń
  3. Ja po 10 latach w MOPRze, z dodatkiem dla pracownika socjalnego, posiadam mgr (bo inaczej nie mogłabym pracować w zawodzie), specjalistę pracy socjalnej, pracując 40 h tygodniowo + 4h dojazdu (pociągiem, autobusem i tramwajem)mam 1625 zł netto. Moi klienci mają więcej z samych dodatków

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja dodam, że można zarabiać mniej przy jeszcze bardziej odpowiedzialnej pracy (Asystent Rodziny), gdzie ryzykujemy swoje zdrowie a być może i życie w różnych ciemnych bramach...1500 zl/ mc + 100 zł karta paliwowa. Godzin pracy 40 na tydzień! Praca w terenie w deszczu, upale, zimnie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja pracuje w prywatnej firmie, 180h, zero premi i innych dodatkow 2000 na reke, wiec nie plakac pseudo profesory, ponad 50% budzetu gminy idzie na oswiate w tym wasze pensje, po kilka godzin dziennie i placza wstyd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Anonimowy 31.08.16. Ineresuje mnie Pańskie wykształcenie? Po wpisie sądzę, że nie było na nie czasu, ochoty, ani mozliwości...., więc proponuję nie porównywać się z ludźmi, którzy całe życie zobowiązani są do dokształcania się. 17 lat, albo i więcej zdobywają wyższe wykształcenie, później zaczynają od pensji stażysty i z ogromnym wysiłkiem pokonują kolejne bariery stażów i egzaminów, aby osiągnąc najwyższy pułap wynagrodzenia. Do tego brak szacunku ze strony takich Anonimowych....i nie tylko. Każdy mógł podjąć trud zdobywania odp. wykształcenia i stanowiska nauczyciela....To, jaką droge wybrał Anonimowy nie interesuje żadnego z nauczycieli. Sądzę, że dołożyli wielu starań, aby pojął, że wiedza, wykształcenie jest prawdziwym i jedynym naszym majątkiem, którego nikt nam nie może odebrać. Więc cóż, obrałeś taką drogę, nie skorzystałeś z możliwości kształcenia się, pracuj te 180h za 2 tysiąące i daj spokój nauczycielom!

      Usuń
  6. Ja też jestem nauczycielką, pracuję od lutego 2011 roku, a dopiero w tym roku (2017) zdobyłam awans na nauczyciela kontraktowego. Niestety nie mogłam znaleźć pracy na etat bez zastępstwa albo na zlecenie. I człowiek by miał za chwilę mianowanego, a tak to kręć się jeszcze minimum pięć lat na kolejny awans. Chyba nikt spoza oświaty nie wie, jak długo trzeba czekać na kolejny awans i że to nie jest takie prościutkie - są egzaminy. A kto w firmie przechodzi egzaminy, gdzie w komisji są ludzie spoza tej firmy, tak jak w naszym przypadku kurator, ktoś ze starostwa... Oczywiście dyrektor. I w dodatku ciągłe dokształcanie się i dokształcanie. Ja już w tej chili mam trzy kierunki i robię czwarty. Dobrze, że lubię się uczyć... Ale za jakiś czas to będzie znów za mało i znów się pani nauczycielko dokształcaj. W firmie wystarczą szkolenia z angielskiego i wykształcenie min. średnie. U nas tak nie ma. Jeżeli ktoś chce się wypowiadać na temat zawodu nauczyciela, to zapraszam popracować na chwilę w szkole, po uprzednim zdobyciu uprawnień pedagogicznych. Poznajcie naszą profesję od środka i wtedy się wypowiadajcie. Zapraszam. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam. Jestem nauczycielem od ponad 20 lat....Mnie najbardziej denerwują dodatki motywacyjne, które przydziela dyrektor... 1000 zł- dla tych których lubi..., a po 400-500 dla reszty...albo i mniej:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam 35 godzin w miesiacu na umowie,ile powinno byc brutto?

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzień dobry. Miło mi tu trafić, chociaż nie wiem czy blog jeszcze działa. Pracuję w szkolnej świetlicy czwarty rok. Lubię te pracę, dzieci lubią mnie. Szkoła integracyjna, grupa trudna. Dzieci autystyczne. Dziś zakończenie roku szkolnego, dzień wesoły i uroczysty, ale dla mnie niezbyt miły. O nauczycieli świetlicy raczej się nie pamięta. Dla nas nie ma kwiatów, laurek i drobnych prezentów, a często nawet tylko dobrego słowa. Z 68 dzieci, chodzących do mojej świetlicy podeszło dziś do mnie 4... I 2 rodziców. Celowo pisze cyframi, bo lepiej widać. Gdybym musiała przyjść do pracy w poniedziałek i dalej prowadzić swoją świetlicę nie wiem jak bym tego dokonała, motywacja zerowa. Jest mi strasznie przykro. Kwiaty dostałam od dziewczyn z sekretariatu i od naszych szkolnych konserwatorów. Rodzice i dzieci, które potrafią być pod moją opieką po 5 godzin dziennie, w tym dzieci orzeczeniowe, nie pomyśleli o mnie. To bardzo przykre. Bardzo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty