Z pamiętnika wychowawcy świetlicy. Obowiązki i obowiązki

Jak wiadomo w świetlicy teoretycznie tylko siedzą i kawę piją. A jak już się wychowawcy napiją, to opiekują się dziećmi. I dziennik uzupełniają, a nawet trzy, bo dwa z godzin karcianych. I może jeszcze gazetkę zrobią z pracami dzieci albo pograją z uczniami w Chińczyka. Zależy kto pyta.

Spędzam z dziećmi ok. 5 - 6 godzin dziennie. W tym czasie bawię się z dziećmi, odrabiam z nimi lekcje, chodzę na plac zabaw, prowadzę zajęcia (plastyczne, tematyczne, taneczne, czytelnicze itd.), a żeby urozmaicić uczniom pobyt w świetlicy organizuję dla nich różne wyjścia, imprezy, przygotowuję do udziału w konkursach, włączam do akcji pisania listów itd., itp.

Chciałabym wiele z dziećmi zrobić i dużo je nauczyć. Chciałabym robić z nimi codziennie jakieś prace plastyczne, czytać z nimi, układać puzzle. Chciałabym nauczyć dzieci tańczyć walca wiedeńskiego, zapoznać wreszcie z zasadami gry Pictureka. Chciałabym, żeby dzieciaki brały udział w konkursach, żeby umiały rozwiązywać sudoku, żeby odkładały świetlicowe ołówki na miejsce, żeby chętnie uczestniczyły w zajęciach. Chciałabym nauczyć je wyszywać kanwy. Chciałabym, żeby mimo tego hałasu i ścisku lubiły świetlicę, żeby nauczyły się samodzielnie odrabiać lekcje, żeby umiały wiązać sznurowadła, i żeby pamiętały, że ja to pani Hania. Chciałabym nauczyć największe marudy doceniania tego, co mają. Chciałabym, żeby im się zawsze chciało...

I okazuje się, że doba jest za krótka, żeby można było zrobić wszystko. W świetlicy muszą być pewne stałe punkty dnia  typu obiad, zabawy na placu czy odrabianie lekcji. Reszta czasu schodzi na różne różności. Nie wiem, jak u Was, ale u mnie klasy pierwsze potrafią ubierać się do wyjścia na boisko spokojnie 15 minut.

Do moich codziennych obowiązków dochodzą co chwilę jakieś dodatkowe. Ciągle coś trzeba wycinać, uzupełniać, wymyślać, czy organizować. Taka praca :) A jak już się zorganizujesz, zaplanujesz, przygotujesz to nagle bach - zmiana planu - dzieci przychodzą wcześniej/później/wcale.... Albo nagle dzieciaki w domu chorują i idziesz na zwolnienie...

Kartka z kalendarza:

23.11.
przygotować szablony na warsztaty metodyczne (już widzę, że będę musiała to przełożyć na inny dzień ;))

24.11.
przygotować zagadki na Dzień Pluszowego Misia,

25.11.
Dzień Pluszowego Misia - pomoc koleżance w organizacji imprezy,

26.11.
pomyśleć o kalendarzu adwentowym,
spotkanie z metodykiem g. 17:00

27.11.
przygotować medale dla Wzorowych Świetlików,

30.11.
warsztaty plastyczne dla dzieci w zaprzyjaźnionej szkole,
Andrzejki w świetlicy,
Rada Pedagogiczna - g.17:00

01.12.
wręczyć medale Wzorowym Świetlikom za miesiąc listopad,

03.12.
spotkanie z metodykiem g. 17:00 - pomoc koleżance w organizacji warsztatów plastycznych

08.12.
spotkanie z metodykiem g. 17:00 - zorganizowanie warsztatów dla wychowawców


Do 7 i 14 grudnia wysłać prace na konkurs.
Do 15 grudnia wziąć udział w akcji Bezdomna kartka (dziękuję Pani ze świetlicy za podanie na Facebooku informacji na ten temat).

Mój kalendarz na dany miesiąc jest zazwyczaj tylko w małej części wypełniony. Sami widzicie, jedna dodatkowa rzecz do wykonania (standardowych, codziennych nie piszę). Po czym stopniowo do planu dnia dochodzą kolejne zadania do zrobienia. Coś jeszcze i coś jeszcze i w kółko na pełnych obrotach.
Czy jestem zmęczona? Tak. Czy chce mi się pracować? Tak. Tylko ciągle mam wrażenie, że ciągle wszystkiego jest za mało, albo że wiele rzeczy jest zrobionych niedokładnie, w pośpiechu, albo że coś co powinno zająć dwa dni, zajmuje tych dni o wiele więcej (na przykład taki papierowy tort na urodziny dla Pippi to jednak praca kilkudniowa ;)). To wrażenie z tyłu głowy, że powinnam więcej, lepiej...

A może po prostu uznać, że jednak to nie za mało. Nie zawsze możemy przecież zobaczyć widoczne efekty naszej pracy. A może Kasię tak wciągnie wyszywanie, że sięgnie po druty i szydełko? A może Amelię tak zainspirują taneczne zajęcia, że zapisze się na profesjonalny kurs tańca? A może to, że Ania zajęła II miejsce w konkursie plastycznym, pozwoli jej uwierzyć w siebie? A może Krzyś przez zajęcia czytelnicze, nabierze ochoty na czytanie? A może Zosia poszła pierwszy raz do teatru, bo nikt jej jeszcze na żadne przedstawienie nie zabrał? A może Tomek polubi rysowanie, Basia nauczy się układać puzzle, a Iza skakać w gumę?

Czy ktoś ma podobne zdanie? :)

Przyznaję się bez bicia, że nie wyrabiam się ze wszystkimi zaplanowanymi rzeczami. Ale są pewne stałe punkty w ciągu świetlicowego tygodnia, które zawsze realizuję i chyba nie pozostaje mi nic innego, jak się z tego powodu po prostu cieszyć.
Poniedziałek
g.14:00-15:30 - odrabiam z dziećmi lekcje
Wtorek
g. 6:40 - 7:00 - czytam dzieciom jedną książkę z serii "Basia"
g. 8:00 - 9:00 - prowadzę z dziećmi zajęcia plastyczne
Czwartek
g. 14:00- 15:00 - prowadzę zajęcia taneczne dla dziewczynek z klas drugich
Codziennie w g. 13:00-14:00 zabawy na boisku szkolnym i na placu zabaw (no chyba, że pada deszcz, to wtedy wielka improwizacja w postaci różnych zajęć).
Reszta czasu schodzi na pozostałe rzeczy.

Jest godz. 20:55. Właśnie znalazłam pomysł na jutrzejsze zajęcia plastyczne, poszukałam zdjęcia różnych misiów na Dzień Pluszowego Misia i wydrukowałam rzeczy potrzebne na jutro do pracy.

Ciekawe, co przyniesie jutro :)

Dajcie znać, co macie w planach na ten tydzień :) Może się od Was zainspiruję :)

Fot. Pixabay/edar/CCO Public Domain
Moja trójca potrzebna do pracy - notes, ołówek i kawa :)

P.S. W świetlicy kawę pije się w locie albo wcale albo z samego rana tak o 6:20 jak jeszcze dzieci nie ma :)





Komentarze

Popularne posty